Autorzy: A.Styczyńska, K.Wachowska
Pierwszy tydzień w Anglii minął nam bardzo szybko. Dopiero co przyjechaliśmy, a już czujemy się tutaj jak u siebie. Początek naszej pracy zaczął się odpowiedzialnie, bo jedni musieli wstawać bardzo wcześnie, zaś inni swoją zmianę kończyli późnym wieczorem, ale trzeba być punktualnie i już bez żadnego „usprawiedliwiania”.
Żywieniowcy odbywają staż w restauracjach: The Soup Kitchen, The Littleton Arms, Bridge House czy Royal Oak. Większość z nich pracuje przede wszystkim w kuchni, pomagając przy gotowaniu angielskich przysmaków, choć niektórzy działają również jako kelnerzy. Anglicy uczą ich jak przygotować tradycyjne potrawy w nowoczesnym wydaniu. Pokazują jak pracować szybko, a zarazem efektywnie, tak aby potrawy były jak najlepiej wykonane.
Grupa architektów pracuje w ogrodzie poza Stafford. Są oni odpowiedzialni za przygotowanie terenu, zaprojektowanie ogrodu, łącznie z wyborem roślin oraz sposobami nasadzenia. Jednym słowem mają za zadanie wykonać ogród od podstaw.
Język angielski już nie stanowi dla nas wszystkich takiej bariery jak na początku, bo z dnia na dzień jest coraz lepiej. Bez problemu dogadujemy się w pracy, jak i poza nią. Wiadomo, że nie samą pracą żyje człowiek i musi przyjść czas na odpoczynek, dlatego my wolny czas spędzamy aktywnie i przede wszystkim razem. Oprócz tego, że poznajemy nowe osoby w naszych miejscach pracy, to zacieśniamy także więzi w grupie. Przed wyjazdem wielu z nas się nie znało i chcemy to zmienić, dlatego wieczorami spotykamy się, aby wspólnie pospacerować po ulicach Stafford, robić razem zakupy czy korzystać z uroków miasta. Oprócz zwiedzania samego centrum, zobaczyliśmy także ruiny starego zamku. Widok na rozciągające się wokół nas pejzaże i piękny zachód słońca zrobił na wszystkich ogromne wrażenie. Nasi opiekunowie zabrali nas również na kręgle. Zmęczenie pracą wcale nam nie przeszkadzało i każdy bawił się na całego!
W końcu przyszedł pierwszy upragniony weekend. Spędziliśmy go poza miastem. W sobotę rano udaliśmy się na wycieczkę do Londynu. Pogoda nam dopisała i przez cały dzień świeciło słońce. Dzięki temu mogliśmy bez problemu zwiedzać stolicę Anglii. Wielkie miasto, mnóstwo ludzi, ogromne budowle i wiele atrakcji na każdym kroku, wszystko to powodowało istny zawrót głowy. Chodząc ulicami Londynu trzeba mieć oczy dookoła głowy, aby czegoś nie przegapić. Pierwszym naszym punktem wyjazdu było Science Museum, gdzie zdobyliśmy informacje z zakresu biologii, astronomii czy fizyki. W drodze do The National Gallery minęliśmy The Buckingham Palace. Majestatyczna rezydencja rodziny królewskiej zapiera dech w piersiach. Każdy zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie. Niektórzy liczyli na herbatę u Królowej, niestety tym razem się nie udało… W czasie naszej wycieczki mieliśmy także okazję zobaczyć Big Ben’a, London Eye, The Tower Bridge i wiele innych atrakcji miasta. Po kilku godzinach chodzenia udaliśmy się na obiad, a około godziny dziesiątej wieczór wróciliśmy do domów. W niedzielę odwiedziliśmy Liverpool. Główną atrakcją były zakupy, ale wcześniej odwiedziliśmy Muzeum Liverpool’u. Tam, poznaliśmy historię miasta i wszystkich słynnych ludzi, którzy stamtąd pochodzą. Podobnie jak w Londynie, pogoda udała się i była idealna na spacer po mieście. Do Stafford każdy wrócił z zakupami ze słynnego Primark’a. Zadowoleni z wyjazdu i miło spędzonego weekendu, zwarci i gotowi czekamy na kolejny tydzień. Zdjęcia